Witajcie Kochani, zanim zaczniemy dzisiejsze zabawy, to przygotujcie sobie Waszego ulubionego pluszaka. Będzie on nam dzisiaj towarzyszył w niektórych zadaniach.
Na początek – posadźcie zabawkę obok Was i posłuchajcie wiersza Iwony Fabiszewskiej „Moja Ojczyzna”, który przeczyta Wam rodzic.
Kocham moją ojczyznę,
bo jestem Polakiem.
Kocham Orła Białego,
bo jest Polski znakiem.
Kocham barwy ojczyste:
te biało-czerwone.
Kocham góry i niziny,
każdą Polski stronę.
Rodzicu, zaproś dziecko do rozmowy na temat wiersza. Oto pytania pomocnicze:
− Jak nazywa się nasza ojczyzna?
− Co to znaczy być Polakiem?
− Dlaczego kochamy orła białego?
− Jak wygląda nasze godło?
Po omówieniu treści wiersza – zaproponuj Rodzicu, by dziecko powtarzało za Tobą słowa. Dziecko może wypowiadać je do swojej zabawki, jakby ją uczyło 😉 Mów krótkimi zdaniami, jeśli trzeba „linijkami”, by dziecko miało szansę je zapamiętać i powtórzyć. Właśnie w ten sposób uczymy dzieci wiersza na pamięć.
Wracajcie Szanowni Państwo do tego wiersza w ciągu dnia, aż dziecko go opanuje.
Teraz natomiast przypomnimy sobie piosenkę „Symbole Polski”, która pojawiła się we wtorek. Zapytajcie, czy dzieci pamiętają, o czym była ta piosenka? Nazwijcie jeszcze symbole narodowe Polski.
Pierwsze zadanie przy piosence będzie polegało na zaznaczeniu rytmu utworu. Zabawa nosi tytuł „Zaklaszcz razem z nami”. Zadanie dziecka to klaśniecie (raz) na pierwszą miarę taktu. Czyli na początek każdego wersu w zwrotkach piosenki.
W kolejnej zabawie towarzyszył nam będzie pluszaczek.
Zabawa „Mój kraj” odbywać się będzie także przy dźwiękach piosenki. Dziecko maszeruje w rytmie piosenki, w określonym kierunku. Na przerwę w muzyce rodzic mówi zdania, a dziecko określa, które z nich jest prawdziwe, podnosząc ręce z misiem w górę.
Przykładowe wypowiedzenia:
Stolicą Polski jest Warszawa.
Polska flaga ma barwy biało-czerwone.
Polskie morze to Bałtyk.
Najwyższe góry w Polsce to Tatry.
W Polsce językiem ojczystym jest język angielski.
W naszym kraju rosną palmy.
Na zakończenie zabaw proponujemy ćwiczenie oddechowe „Flaga”.
Przygotujmy dwa paski bibuły w kolorach polskiej flagi i przymocujmy je do patyczka od szaszłyków. Jeśli nie mamy bibuły, to weźmy zwykłą papierową chusteczkę do nosa. Dziecko nabiera powietrze nosem, następnie powoli wypuszcza je ustami, wprawiając w ruch swoją flagę.
Natomiast po obiedzie proponujemy zapoznać się w legendą o Syrence warszawskiej, która wkradła się w godło Warszawy (opracowanie legendy Artur Oppman). Będzie to doskonały punkt wyjścia do rozmowy o stolicy naszego kraju.
Rozmawiali z sobą dwaj rybacy znad Wisły w owych
zamierzchłych czasach, gdy na miejscu dzisiejszej Warszawy leżała niewielka
rybacka osada, otoczona gęstymi lasami.
– A widzieliście ją, tę Syrenę, Szymonie?
– Widzieć nie widziałem, Mateuszu, ale słyszałem, jak śpiewa. – Jak tylko
słoneczko ma się ku zachodowi i czerwienią pomaluje Wisełkę, zaraz jej
piosenka się rozlega.
– Warto by ją wypatrzeć, zobaczyć.
– Jeśli nas ujrzy – umknie i skryje się w wodzie.
– Najlepiej zapytać o to ojca Barnabę, pustelnika. To człowiek mądry
i pobożny; on powie i nauczy, co czynić nam należy. Udali się do
pustelnika Barnaby i opowiedzieli mu o Syrenich śpiewach, które
słyszą wieczorami. Ojciec Barnaba zadumał się na długą chwilę, a obaj
rybacy czekali w skupieniu, aż namyśli się, co poradzić.
– Więc trzeba tak zrobić: w pełnię miesiąca wybierzemy się we trzech do
źródełka; na ubrania przyczepimy gałęzi świeżo zerwanych, żeby Syrena człowieka
nie poczuła, bo się nie pokaże; zaczaimy się przy samym źródle, a gdy
wyjdzie i śpiewać zacznie, wtedy zarzucimy na nią sznur, zwiążemy
i miłościwemu księciu na Czersku zawieziemy w darze. Niech ją na
zamku trzyma i niech mu wyśpiewuje.
Była piękna, pogodna noc. Ale w lesie nie wszyscy spali. Zza brzóz
i wierzb stojących nad potokiem widać było trzy skulone postacie.
Przycupnęły one wśród krzaków gęstych i patrzyły w wodę potoku,
mieniącą się srebrzyście od blasków księżyca. Byli to dwaj rybacy, Szymon
i Mateusz, i pustelnik, ojciec Barnaba.
Nagle z wody wynurzyła się przecudna postać. Miała długie kruczoczarne włosy,
szafirowe oczy. Przyglądającym się jej rybakom, aż serca zamarły ze wzruszenia.
Syrena chwilę trwała w milczeniu, zapatrzona w niebo
i w gwiazdy – i oto w ciszy tej czarownej nocy zadźwięczał
piękny śpiew.
Wtem z krzaków, cicho, bez szelestu, wyskoczyły owe trzy postacie
i rzuciły się na Syrenę. Rybacy z ojcem Barnabą skrępowali
i wyciągnęli Syrenę z wody. Szamotała się nieszczęsna, ludzkim głosem
ich prosiła o uwolnienie. Głos ten wzruszyć ich nie mógł, gdyż, wedle rady
ojca Barnaby, uszy mieli woskiem szczelnie zatkane.
– Zamkniemy Syrenę w oborze, a pilnować jej będzie pastuszek Staszek.
Skoro świt zawieziemy ją do księcia.
Staszek został sam na sam z Syreną, siadł naprzeciwko i tak, jak mu
rozkazali, patrzył w nią bacznie i oczu z niej nie spuszczał.
Nagle Syrena spojrzała na Staszka swymi czarodziejskimi oczami
i zaśpiewała. Staszek był na wpół przytomny. Jak żyje, nie słyszał nic
podobnego. Śpiew syreny grał na jego sercu tak, jak gra wiosna na sercu każdego
człowieka. A Syrena nagle spojrzała wprost w oczy Staszka
i rzekła:
– Rozwiąż mnie! A on nie zawahał się ani na chwilę.
– Otwórz wrota i chodź za mną. Usłuchał. Otworzył wrota i czekał, co
się stanie. Nie czekał długo. Syrena uniosła się ze słomy, na której leżała,
i skacząc na swoim rybim ogonie, przeszła przez wrota i skierowała
się w stronę Wisły. Szła i śpiewała. A Staszek, jak urzeczony,
szedł za nią, szedł za nią, bez woli, bez myśli. A gdy już była tuż-tuż
nad brzegiem Wisły, odwróciła się, spojrzała ku wiosce i zawołała na głos
cały:
– Śpiewałam wam, ludzie prości, ludzie serca cichego i dobrego, ale na
rozkaz śpiewać nie chcę i nie będę. Wolę skryć się na wieki w falach
wiślanych, wolę zniknąć sprzed waszych oczu i tylko szumem rzeki do was
przemawiać. A gdy przyjdą czasy ciężkie i twarde, czasy,
o których nie śni się ani wam, ani dzieciom i wnukom dzieci waszych
śnić się jeszcze nie będzie, wtedy, w lata krzywdy i klęski, szum fal
wiślanych śpiewać będzie potomkom waszym o nadziei, o sile,
o zwycięstwie.
Tymczasem pędem od wioski lecą ku brzegowi obaj rybacy i pustelnik stary
i krzyczą: – Nie puszczaj! A Syrena, chlup, do wody, a za nią
w te pędy Staszek. I zniknął. Minęły lata i wieki. Na miejscu
wioski powstało bogate i warowne miasto. A miasto to, później
stolica, na pamiątkę dziwnej przygody z Syreną, wzięło ją za godło swoje,
i godło to po dzień dzisiejszy widnieje na ratuszu Warszawy.
Nie była to legenda, jaką znacie Drodzy Państwo, ale Syrenka prawdopodobnie ta sama, która znajduje się w herbie Warszawy. Obejrzyjcie z dzieckiem zdjęcie warszawskiej Syrenki
i odpowiedzcie na pytania:
− Jak wyglądała Syrenka?
− Dlaczego rybacy chcieli ją schwytać?
− Kto uwolnił Syrenkę?
− Co obiecała Syrenka warszawiakom?
A teraz Syrenka zabierze nas na krótką „Wycieczkę po stolicy”. Ponownie włączcie piosenkę „Symbole narodowe”. Dzieci wraz z pluszakiem jadą na wycieczkę autobusem. Rodzic w dowolnym momencie zatrzymuje utwór i pokazuje dziecku poniższe ilustracje oraz opowiada o przedstawionym miejscu.
Stare Miasto to najstarsza część Warszawy. Znajdują się tu piękne, kolorowe, stare kamienice. W czasie wojny Stare Miasto zostało całkowicie zburzone. Polacy jednak odbudowali je, starając się zachować dawny wygląd.
Łazienki Królewskie to bardzo duży park. Można tutaj zobaczyć piękne budowle, np. Pałac na Wyspie, i przespacerować się ścieżkami wśród drzew, krzewów i kwiatów.
Stadion Narodowy został zbudowany stosunkowo niedawno, na Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. Znajduje się nad Wisłą. Krzesełka na stadionie mają kolor biało-czerwony.
Kochane dzieci, dziękujemy, że w tym tygodniu wciąż byliście z nami. Przed nami ważne święta państwowe. Pamiętajcie, żeby wywiesić flagę na Waszych balkonach, albo w oknach.
Życzymy radosnego weekendu i świętowania!
p. Agnieszka i p. Ewelina