Dzień dobry we wtorek! Jak tam wasze samopoczucie ? Dziś piękna pogoda, słoneczko od rana nas wita zapraszamy do wspólnej zabawy .
Na początek troszkę tańca i gimnastyki !
Zabawa ruchowa „Bierzemy misia w teczkę jedziemy na wycieczkę”.
Wyobraźcie sobie, że za chwilkę wybieramy się na długą wycieczkę. Najpierw musimy zapakować nasz niewidzialny pleckach, w potrzebne nam rzeczy: zabieramy, ubrania, buty, jedzonko, aparat i lornetkę. Uwaga wyruszamy najpierw jedziemy w góry, musimy się na nie wspinać. Mamy bardzo ciężki plecak, wiec dużo nas to sił kosztuje. Teraz nad morze, musimy przepłynąć kawałek (należy naśladować ruchem, tak jakby wykonywało się te czynności). Następny przystanek to wieś, kosimy trawę i karmimy koniki i krówki (dzieci naśladują ruch koszenia trawy). Po takiej wycieczce , zdejmujemy ciężki plecak i kładziemy się na dywanie i głęboko oddychamy (w tle słychać szum fal).
Zabawa manualna- Łowienie rybek Do zabawy potrzebujemy makaron “rurki” i słomki z możliwością wyginania. Wprowadzamy dzieci do zabawy tłumacząc, że wygięte słomki to nasze wędki, a makaroniki to rybki. Jeśli mamy więcej czasu na przygotowanie zabawy, możemy wspólnie z dziećmi pomalować makaroniki niczym kolorowa ławica morskich rybek. Następnie pokazujemy jak chwycić wędkę (chwyt prawidłowy do trzymania kredki) czyli w sprytny sposób w czasie zabawy uczymy prawidłowego chwytu do nauki pisania 😉
A na koniec naszej zabawy , zapraszamy was do wysłuchania opowiadania „Sztorm”
Jacht „Błękitny żagiel” już niedługo ma dotrzeć do portu. Ewa ciągle pyta która godzina, bo właśnie tym jachtem płynie jej tatuś.
– Posłuchamy prognozy pogody – mamusia włącza radio.
– Na morzu panuje sztorm. Silny wiatr i mgła utrudniają drogę morskim pojazdom.
– Idziemy do portu – szybko zakładają kalosze i peleryny. Ewa mocno trzyma mamę za rękę. Chyba dzieje się coś niedobrego. Mamusia jest taka poważna. Deszcz pada coraz mocniej, a po niebie mkną czarne chmury. Widać już maszty statków. Fale uderzają o brzeg.
– Jakie muszą być ogromne na pełnym morzu, a tam przecież jest tatuś – rozmyśla dziewczynka.
Podchodzą do grupy rozmawiających ze sobą pracowników portu.
– Dzień dobry. Czekamy na jacht „Błękitny żagiel” – zwraca się do nich mamusia.
Mężczyźni spoglądają na na Ewę i jej mamę, jeden z nich odzywa się zdecydowanym głosem:
– Kim pani jest?
– Jestem żoną jednego z członków załogi, a to nasza córka – Ewa czuje jak mama mocno ją przytula.
– Została zerwana łączność – informuje mężczyzna. – Nie mamy żadnych sygnałów. Wysłaliśmy już pomoc. Robimy wszystko co w naszej mocy. Zapraszamy do nas na gorącą herbatę.
Tymczasem pan Roman z całą załogą stara się dotrzeć do portu. Radio nie działa. Olbrzymie fale zalewają pokład. Przerażeni i zmęczeni żeglarze walczą z morzem, które jeszcze parę godzin temu było spokojne i sprawiało wrażenie przyjaznego człowiekowi. Wprawdzie wczesnym rankiem w wiadomościach zapowiadano zmianę pogody, jednak nikt nie przewidywał, że będzie tak niebezpiecznie. Pan Roman mocno trzyma ster.
– Czy dobrze płyniemy? A może oddalamy się od lądu? – rozmyślał. W pewnej chwili zdaje mu się, że widzi blade światło. Mgła szybko je rozmywa. Jednak po chwili światło znów się pojawia. Ląd, światło – energicznie kieruje jacht w odpowiednią stronę.
– Jesteśmy uratowani – serce mocno bije ze szczęścia. Pan Roman nie czuje zimna ani wiatru. Trzyma z całych sił ster wpatrując się w światełko. Teraz nie ma wątpliwości – to latarnia morska, która swym światłem daje sygnały wszystkim morskim podróżnikom. Wielka radość zapanowała wśród załogi. Chociaż ostatni odcinek drogi jest bardzo trudny wszyscy dzielnie walczą do momentu wejścia do portu.
Powitania, łzy radości nie mają końca. Ewa szczęśliwa wraca z rodzicami do domu. Dobrze, że szystko tak pomyślnie się skończyło. Pan Roman często wspomina, że to latarnia morska uratowała mu życie.
Życzymy wam miłego i słonecznego dnia 😉