Wiejskie ustronie – 14.04.

Witajcie Kochani,

Święta, święta i po świętach
Mamy nadzieję, że miło spędziliście świąteczny czas, a zajączek wielkanocny przyniósł wspaniałe niespodzianki i choć atmosfera świąteczna będzie nam jeszcze towarzyszyła przez kilka dni, to my już dziś zapraszamy Was na kolejne wirtualne spotkanie.

Zaczniemy od omówienia ilustracji. Przyjrzyjcie się im uważnie i opiszcie rodzicom charakterystyczne cechy wsi. Rodzic może zadawać Wam pytania pomocnicze.

Zwróćcie uwagę, że na wsi mieszkają zwierzęta, których nie spotkamy w mieście. Zwierzęta te mają swoje domy. Kura mieszka w kurniku, świnia mieszka w chlewiku, krowa – w oborze, a koń w stajni. Krajobraz na wsi jest zupełnie inny – przeważają pola, łąki i lasy. Ludzie mieszkają w domkach, nie kamienicach, czy blokach.

Aby utrwalić nazwy najbardziej znanych zwierząt z gospodarstwa wiejskiego, możecie dodatkowo skorzystać z pokazu slajdów znajdującego się pod poniższym linkiem.

https://view.genial.ly/5e92c42cfba9d40d9e55ae25?fbclid=IwAR09MivUay3Lv1vgzlE2vq0XPN5ybuij-_ZR-6LMqbGeGruXmgecScN5qK0

Po lewej stronie obrazka widnieje ikona PLAY, dzięki której można odtworzyć głos oglądanego zwierzęcia. W ramach ćwiczeń artykulacyjnych – zachęćmy nasze dzieci, by naśladowały te zwierzęta.

A teraz przenosimy się na wieś. Towarzyszyć nam będą Ada i Olek. Rodzicu, przeczytaj dziecku opowiadanie Ewy Stadtmüller „Wiejskie ustronie”.

– Nie uwierzycie, co się nam przytrafiło! – opowiadał przy kolacji dziadzio.
– Postanowiliśmy z babcią zabrać was na parę dni na wieś, więc zacząłem szukać gospodarstwa agroturystycznego położonego w jakiejś ładnej i spokojnej okolicy. Znalazłem. Miejsce dobrze mi znane. Patrzę na nazwisko gospodarza – coś takiego! Mój kolega z dzieciństwa też nazywał się Maciszek, ale na imię miał Staś, a nie Janusz. Dzwonię. I cóż się okazuje…? – ten Janusz to rodzony syn Stasia. Ale było radości! Staś zaprosił nas do siebie razem z wnukami.
– Pojedziemy na wieś? – ucieszyła się Ada.
– Oczywiście – jeśli rodzice się zgodzą – zaznaczyła babcia.
Na szczęście mama z tatą nie mieli nic przeciwko temu. Olkowi zdawało się nawet, że tata puścił oko do mamy, zupełnie jakby chciał powiedzieć: „Nareszcie będziemy mieli trochę czasu tylko dla siebie”. Gospodarstwo
agroturystyczne, pod wdzięczną nazwą „Ustronie”, okazało się miejscem wymarzonym na odpoczynek. Pan Staś nie ukrywał wzruszenia.
– Wasz dziadek przyjeżdżał tu z rodzicami na wakacje – opowiadał Olkowi i Adzie.
– Chodziliśmy razem na grzyby i jagody, paśliśmy krowy…
– Ma pan krowy? – zainteresował się natychmiast Olek.
– A mam – uśmiechnął się kolega dziadka.
– Ta starsza to Jagoda, a ta młodsza – Malina.
– A kaczuszki? – chciała wiedzieć Ada.
– Kaczuszki też są.
Całe popołudnie dzieci spędziły na zwiedzaniu stajni, obory i kurnika. Adzie najbardziej podobało się karmienie kur i kaczek, a Olkowi – królików. Oboje z zachwytem przyglądali się, jak pan Staś czyści konia.
– Co prawda do pracy w polu używam traktora – opowiadał pan Staś – ale kiedy do Janusza przyjadą goście, to każdy dzieciak marzy, żeby wsiąść na prawdziwego rumaka.
Olkowi natychmiast zaświeciły się oczy.

– A czy ja… też mógłbym się przejechać? – zapytał z nadzieją w głosie.
– Na koniu czy na traktorze? – chciał wiedzieć pan Staś.
– Jak znam mego wnuka, to na jednym i drugim – zaśmiał się dziadzio.
Trzy dni przeleciały jak z bicza strzelił. W tym czasie dzieci zdążyły zaprzyjaźnić się z Burym, który okazał się nadzwyczaj spokojnym koniem. Z Olkiem i Adą na grzbiecie spacerował po całym gospodarstwie, a w tym czasie prowadzący go za uzdę pan Stanisław opowiadał, jak mu się gospodarzy. Okazało się, że ma duże pole, na którym uprawia rzepak.
– Musicie przyjechać w maju – zapraszał.
– Zobaczycie, jak pięknie kwitnie.
– Jak ty sobie, Stasiu, z tym wszystkim radzisz? – nie krył uznania dziadzio.
– Wstaję o piątej, oporządzam zwierzęta, a potem po kolei robi się, co trzeba – odparł zadowolony gospodarz.
– Wiesz, dziadziu, chyba będę rolnikiem – zwierzył się Olek, gdy trzeba było pożegnać wiejskie „Ustronie” i ruszać do miasta.
– Byłbyś gotów na tak ciężką pracę? – zdziwił się dziadzio.

– Jasne – kiwnął głową Olek.
– A na wstawanie o piątej rano? – Nad tym musiałbym jeszcze popracować… – przyznał się największy śpioch w rodzinie.

Spróbujcie wspólnie porozmawiać na temat opowiadania. Rodzicu, zadaj dziecku poniższe pytania. Zwróć uwagę, by odpowiadało całymi zdaniami.

− Co zobaczyły dzieci w gospodarstwie syna pana Stasia?
− Co robili Olek i Ada podczas wizyty w gospodarstwie?
− Jakie obowiązki ma do wykonania rolnik?

Czas na chwilę zabawy ruchowej. Dziecko to „Przestraszone kurczątko”. Porusza się po całym pokoju, a rodzic może przygrywać na bębenku, tamburynie lub grzechotce, albo po prostu wyklaskiwać jakiś rytm, bądź śpiewać. Na przerwę w grze/śpiewie –  dziecko staje na jednej nodze i macha ramionami (skrzydłami) – kurczątko przestraszyło się szczekającego pieska i stara się go odpędzić.  Zabawę powtarzamy kilkakrotnie.

Następnie spróbujmy rozwiązać „Zagadki ruchowe – Jakim jestem zwierzęciem?”. Dorośli znają tą zabawę pod nazwą Kalambury.

Możecie wrócić do ilustracji, które umieściłyśmy na początku scenariusza lub korzystać z własnych pomysłów. Kochane dzieci, zaproście do tej zabawy całą rodzinę. Po kolei każdy uczestnik wybierze sobie jedno zwierzątko mieszkające na wsi. Pod żadnym pozorem nie zdradzamy nazwy tego zwierzęcia. Pokazujemy za pomocą ruchu, jakim jesteśmy zwierzątkiem. Pozostali uczestnicy próbują odgadnąć zagadkę. Jeśli zadanie jest zbyt trudne, możemy naśladować głos tego zwierzęcia.

Na zakończenie, proponujemy małą aktywność plastyczną, do której potrzebna nam będzie wata, klej, kawałek tektury i flamaster. Wykonamy „Puszystą owieczkę”. Obejrzyjcie z dzieckiem zdjęcia umieszczone poniżej. Nasze Ślimaczki z pewnością poradzą sobie z tym zadaniem samodzielnie, a Państwo będziecie mieli chwilkę na ulubioną kawę lub herbatę.

Rodzicu, zanim zagotuje się woda w czajniku, to narysuj swojemu dziecku głowę owieczki, dwa kopytka i okrągły brzuszek. Pokaż dziecku, jak rwać watę i formować z niej kulki. Wyjaśnij też, że kiedy będzie przyklejało watę do tektury, to klejem smarujemy papier. Ach… i przypomnijmy dzieciom, że w futerku owieczki nie może być żadnych dziur – kłębuszki waty przyklejamy więc ciasto jeden obok drugiego.

Teraz już Ślimaczki pokażą, co potrafią!

Dzieci samodzielnie wycinają niezbędne elementy, rączkami turlają kuleczki z waty i wyklejają nimi brzuszek oraz czuprynkę owieczki. Na końcu sklejamy wszystkie części i owieczka gotowa!

Dzisiejsza owieczka będzie świetnym towarzystwem dla baranka, którego proponowałyśmy byście wykonali w piątek.

Pozdrawiamy i życzymy miłej zabawy!

p. Agnieszka i p. Ewelina